środa, 25 stycznia 2012

L'Oreal True mach


L'Oreal True Mach - cena od 39zł do 60zł (30ml)

Jak do tej pory zużyłam przynajmniej 5 buteleczek. Jest bardzo fajny w użytkowaniu, jednak wymagający. Mam na myśli to, że w zasadzie jego jedyną wadą, jest to, że dosyć mocno podkreśla suche skórki - ja mam notorycznie suchy nos ( jak to typowy alergik...) i muszę do tego miejsca używać bardzo tłustych kremów czy maści, żeby nie wyglądało jakby chciał mi odpaść ;-). Ale do rzeczy! Podkład ma bogatą gamę kolorystyczną, więc można dobrać odpowiedni odcień. Jest to trochę trudne, biorąc pod uwagę drogeryjne światło w którym każdy podkład pasuje do naszej karnacji. Ale mi się ostatecznie udało - mój odcień to W3, beige dore/ golden beige. Ale ostatnio zaliczyłam solidną wtopę - poszłam po podkład z numerkiem W3, a wyszłam z W5... bo mi się popierniczyły cyferki... Cóż, jako że za głupotę trzeba zapłacić - kupiłam jeden z najtańszych podkładów w bardzo jasnym kolorze i mieszam.
L'Oreal jest podkładem typowo kryjącym, nawet moje duże niedoskonałości i przebarwienia podkładem. Ma wygodną pompkę, wystarcza na ok 3 miesiące codziennego użycia. Kolejnym małym mankamentem, jest to, że ma szklaną ciężką i nieprzezroczystą butelkę, przez co jego skończenie jest dla mnie zawsze zaskoczeniem :) Ma bardzo miłą, jakby jedwabistą konsystencję, daje piękne matowe wykończenie, nie zapycha. 
Nie jest "długodystansowym" podkładem, bo po kilku godzinach zaczyna się dosyć intensywnie świecić. 
Jestem z niego zadowolona, jak do tej pory nie trafiłam na lepszy podkład, ale nie sądzę żebym na nim poprzestała poszukiwania ideały :) Na pewno jest warty swojej ceny, która mała nie jest, ale i nie zbyt wygórowana.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

stay with me!

Zachęcona popularnością i pozytywnymi opiniami jakiś czas temu zakupiłam owy błyszczyk:


Essence, Stay with me, kolor my favourite milkshake - 8,99zł (Natura) 4ml

No i się rozczarowałam. O ile cena, konsystencja i sam kolor a nawet smak są bardzo fajne, to niestety fajne nie jest to, że się "wałkuje" na ustach. 
Nie wiem czy zrozumiecie o co mi chodzi, ale nie mogę go nałożyć tak, żeby było ok. 
Cały czas zbiera mi się w wałeczki wzdłuż ust, tak jakbym go dużo za dużo nakładała. 



Próbowałam różnych opcji: tyle, ile na aplikatorze wyciągnie się, rozprowadzić na całe usta. 
Obcierałam aplikator. Nakładałam dużo. Na pomadkę ochronną. Na suche usta. 
Zawsze efekt ten sam - nieestetyczne mazy. Może mi się trafił jakiś nie taki egzemplarz? 
Albo robię coś źle?
Jeżeli miałyście ten błyszczyk, to podzielcie się wrażeniami.


sobota, 21 stycznia 2012

Ziaja - maseczka oczyszczająca

Lubię raz na jakiś czas paćnąć na twarz maseczkę. I lubię Ziaję :) w związku z tym chętnie kupiłam maseczki z glinką do oczyszczania.


Ziaja, Maseczka oczyszczająca - niecałe 2zł w Rossmannie. ( 7ml )

Ma ona fajną, bardzo gęstą konsystencję, nie wiem czy to tylko moje wrażenie, czy normalne działanie, ale mam wrażenie że wydziela ciepło :)
Maseczka zawiera glinkę szarą, kompleks proteinowo - cynkowy, alantoinę i prowitaminę B5 i zaleca się ją do skóry normalnej i trądzikowej. 
Za zadanie ma zmniejszenie widoczność porów, normalizuje pracę gruczołów łojowych i skutecznie łagodzi podrażnienia skóry.

Szczerze mówiąc, nie widzę po niej jakichś kolosalnych zmian. Ale faktycznie, mam wrażenie "lżejszej", oczyszczonej i nawilżonej skóry. 
Tak więc jak za te pieniądze, to jak najbardziej warto 2 razy w tygodniu zafundować sobie błotko na twarz ;)

czwartek, 19 stycznia 2012

Tusz do rzęs Eveline

Skusiłam się na niego, gdyż poprzedni jest już na wykończeniu. I chwała za to, że kosztował tylko dychę...


Eveline Cosmetics - Volume Celebrities mascara - 9,99zł
Pierwsze wrażenie było dobre, fajna, aczkolwiek zwykła szczoteczka, dosyć rzadka konsystencja ( jak to świeży tusz ),
na rzęsach też ok - ładnie wydłuża, niemal nie skleja.


Ale jest jeden, zasadniczy minus - sypie się jak cholera. I to nie po całodziennym chodzeniu, ale już po 3-4h, wyglądam jak miś panda z czarnymi oczami. 
I to opada na masową skalę. Ja rozumiem, że pogoda nie sprzyja, jest wilgotno, ale bez przesady, inne tanie maskary dają sobie radę. 
Bardziej niż pewne że nie kupię jej ponownie i jestem zmuszona rozejrzeć się za inną.



wtorek, 10 stycznia 2012

Pa, pa zaskórniki!

W nowym roku walczę ostro o poprawę stanu mojej skóry. Priorytetem jest pozbycie się zaskórników i zmniejszenie porów i generalnie oczyszczeni twarzy. Do tego celu nabyłam następujący zestawik:


La Roche-Posay Effeaclar K ( 30 ml ) + żel (200ml) - apteka 55,90zł.

Pierwszą rzeczą jest żel oczyszczający do skóry tłustej i wrażliwej ( fajne połączenie ), niezawierający mydła. Prodocent obiecuje, że żel łagodnie oczyszcza skórę tłustą i trądzikową. Zawiera składniki myjące odpowiednio dobrane do potrzeb skóry wrażliwej. 
Nie zawiera mydła, barwników, alkoholu ani parabenów. 



Moje wrażenia po tygodniu używania:
- baaaardzo wydajny; kropla wielkości 10gr genialnie opienia całą twarz!
- doskonale oczyszcza ( włącznie z makijażem :-P )
- nie ściąga
- matuje
- nieco wysusza we wrażliwszych miejscach ( np, pod oczami czy wokoło nosa )
- ma niby ładny zapach ( niby fiołki ) ale mi średnio pasuje



Krem zaleca się stosować rano i/lub wieczorem, jest doskonałą bazą pod makijaż. Jest niekomedogenny, czyli nie zapycha porów.
Ja od siebie dodam:
- faktycznie świetna baza pod makijaż: nie roluje się, matowi, momentalnie się wchłania
- nie szczypie ( mimo że jest silnym kosmetykiem )
- wysypu po nim nie miałam
- mam wrażenie, że spłycił pory i zmniejszył nieco zaskórniki
- zapach mi się nie podoba

Generalnie jestem bardzo zadowolona, mimo że trochę przesusza twarz, ale od czego mam krem z FlosLek ;)



sobota, 24 grudnia 2011

sobota, 17 grudnia 2011

Pachnąca szafa

Witajcie!

Postanowiłam rozpachnić moje mieszkano :) w tym celu zaopatrzyłam się w dyfuzer z Pachnącej Szafy o zapachu Anti-Tabac.
Co prawda nie wiem jak działa pod kątem tłumienia zapachu papierosów, ale wzięłam go z powodu ładnej woni :) 


Pachnąca Szafa Anti-Tabac, Rossmann 14.99zł

Ten pachniuszek kojarzy się jednogłośnie wszystkim domownikom z męskimi perfumami :)  Bardzo zachęcam do nabycia odświeżaczy powietrza tego typu.
Nie dość że bardzo ładnie prezentuje się, to ma o wiele subtelniejszy zapach niż np. takie wtykane do kontaktu.
Niestety, chyba nie ma jeszcze bardzo dużego wyboru zapachu, ale i tak myślę że każdy znajdzie coś dla siebie.

środa, 14 grudnia 2011

Olej kokosowy

Pewnie nie ciężko zauważyć, że kosmetyki do włosów są moją ulubioną grupą. W związku z czym lubię odkrywać te nieco mniej konwencjonalne, niż tradycyjny szampon z pokrzywy :) Od dawna obijały mi się o oczy opinie na temat oleju/masła kokosowego, więc zaryzykowałam.

Olej kokosowy Parachute, 200ml cena 16.95zł
Zakupiłam na allegro, gdzie przesyłka była gratisowa, a do tego ekspresowa, więc polecam :)
Nie ukrywam, że obawiałam się tego kosmetyku, gdyż opinie są bardzo różne. Połowa użytkowników wychwala pod niebiosa, a druga twierdzi że jest beznadziejny. Dlatego zakupiłam małe opakowanie. 
Masła użyłam 3 razy i mam mieszane uczucia. Za pierwszym razem na całą noc, następnie umyłam rano, za drugim razem delikatnie na końcówki bez spłukiwania, a trzecim razem na 2 godziny przed myciem. No i pierwsza kwestia - strasznie plącze włosy, bez innego balsamu nie da się wsadzić szczotki  we włosy. Druga sprawa - dosyć ciężko domyć. Ale włosy po takiej masce są miękkie, podatne na układanie i może faktycznie nieco bardziej lśniące. Cieszę się że zakupiłam taką pojemność, na pewno ją zużyję ale czy kupię kolejną, to będzie zależało od długodystansowych efektów. Poza tym ostrzegam - ma specyficzny zapach, nie takiego sztucznego kokosa, jak np. w żelach pod prysznic, tylko takiego prawdziwego orzecha. Ja na szczęście kocham ten zapach i mam ochotę oblizywać po nim dłonie, ale mam świadomość że zalatuje jakby stęchlizną, lub jak to określają inni - wali rybą :)


niedziela, 11 grudnia 2011

Winter Care Floslek

Zachęcona opinią jednej z blogerek, postanowiłam zapolować na krem Winter Care  Krem ochronny zimowy.

Cena 12,99zł ( tradycyjnie w rossmannie )

No i powiem - faktycznie jest fajny ( jak na dwukrotne użycie ). Ładnie pachnie, daje wrażenie "nakarmienia" suchej skóry, szybko się wchłania i tworzy na buzi taką aksamitną powłoczkę. Nie miałam okazji użytkowania przy wietrze i mrozie, ale myślę że będzie sprawdzał się genialnie. 


Zawiera witaminę E, pantenol, olej ze słodkich migdałów i filtr UV. I co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy i na co staram się zwracać uwagę - nie był testowany na zwierzętach. Jest to pierwszy kosmetyk tej firmy, ale coś czuję że nie ostatni. Tym bardziej, że jest przystępna cenowo. Aczkolwiek nie jest zbyt pospolita (chyba) więc wymaga to małego wysiłku by ją znaleźć :)




czwartek, 8 grudnia 2011

Krem do rąk

W ramach przygotowań do zimy ( może kiedyś nadejdzie, póki co Lublin omija szerokim łukiem...) postanowiłam zaopatrzyć się w poręczny krem do rąk. Normalnie przy mym łożu mieszka sobie krem z pompką z Yves Rocher ale z oczywistych względów nie nadaje się do torebki. Moje skóra na mróz reaguje okrutnie, gdyż jest przesuszona do granic możliwości ( pęka, krwawi i łuszczy się ), dlatego mimo całego mojego lenistwa i niechciejstwa muszę o nią dbać intensywnie. 


Garnier, nawilżająca pielęgnacja 7dni z ekstraktami z miodu do skóry wrażliwej i suchej, dający ukojenie.
Cena 3,99zł w rossmannie.

Dostępne były jeszcze zawierające aloes lub mango. Mi zapach tego podobał się najbardziej ( przypomina mi bez :) Jestem dosyć marudna co do kremów do rąk, ale z tego jestem zadowolona. Ładnie pachnie, ekspresowo się wchłania i nie zostawia tłustej powłoki ( nie cierpię!). Poza tym jest mały, więc bez problemu pasuje do tobołka. Bardzo cieszę się z jego posiadania. A! I w odróżnieniu od tradycyjnych kremów do rąk z garniera, ma miękką tubkę z której nie będzie trzeba katować pod koniec jego żywota.