niedziela, 16 października 2011

Zakupy

Dzisiaj szybka notka na temat moich dzisiejszych zakupków :) z serii do pielęgnacji ciała.





Pierwszy z prawej to żel pod prysznic z Sephory, zakupiony za 13zł ( dzisiaj był ostatni dzień promocji w której przeceniono ich "firmowe" kosmetyki do kąpieli wszystkie o 50%, czyli w cenie regularnej dostaniemy go za 26zł ). Zapach cranberry lychee, chociaż dla mnie to guma balonowa :) co do bardziej merytorycznej opinii musicie poczekać aż poużywam trochę :-)

Druga rzecz to peeling do ciała "masaż solankowy z serii slim no limit kuracja ujędrniająca: z firmy Hean Natura. Wypatrzony w naturze za 8,99zł :) zawiera miłorząb japoński i d-panthenol, a jako składniki aktywne sól jodowo-bromową i złuszczające drobinki :) co do zapachu do raczej nie powala, ale mogę nie być obiektywna bo mam mega katar :(


Trzecim specyfikiem jest balsam do ciała wepchnięty przez uroczą panią ekspedientkę przy kasie ( muszę poćwiczyć asertywność... ) z tej samej serii i w tek samej promocji co żel, za 13zł. Aczkolwiek o innym zapachu zielonej herbaty. Nie jest on powalający ale ten o zapachu liczi był całkiem inny od żelu i strasznie mdły ( jak pianki do jedzenie ). Entuzjastką balsamów nie jestem, ciężko mi się zmusić do co wieczornego miziania. Ale zobaczymy :))

sobota, 15 października 2011

Usteczka

Chciałabym dzisiaj pokazać Wam kosmetyki do ust, które są moimi ulubionymi. Od razu się wytłumaczę, iż jestem posiadaczką bardzo dużych ust, aczkolwiek niesymetrycznych. Dolna warga jest znacznie większa i ma opadające kąciki w związku z tym nie szaleję z kolorami ani kredkami, używam raczej zachowawczych kolorów, najczęściej błyszczyków.
A oto moi ulubieńcy:


1. Neutrogena Balsam do ust 6-godzinna ochrona, cena ok. 10zł KLIK
Bardzo wydajny ( 15ml), nie klei się, delikatny smak i zapach, bez koloru. 
Genialnie nawilża usta! Mam wrażenie że "rosną" ;) momentalnie nawilża i czuć jak wchłania się. Może nie utrzymuje się 6h, ale dosyć długo usta są miękkie i zabezpieczone.

2. Helena Rubinstein FULL KISS 05. Speed Date Pink, cena ok. 90zł KLIK
Pojemność 10mi, bardzo ładny kolor pudrowego różu wpadającego w cielisty. Dobrze się trzyma na ustach, całkiem gęsta konsystencja, jak na błyszczyk ładnie kryje, nie podkreśla suchych skórek itp, nie zbiera się w bruzdach. Pięknie się mieni lekkim złotem, nie widać płatków brokatu :) 
Jedynym mankamentem może być cena.

3. Helena Rubinstein 11.Holisic, cena ok. 115zł KLIK
Moja naprawę ukochana szminka! Ma piękny kolor brudnego fioletu z różem. Bardzo kremowa konsystencja, mięciutka ( przez co niestety niezbyt wydajna - 3,6g ). Bajecznie wygładza usta, ładnie lśni chociaż nie posiada żadnych drobinek. Ładnie się trzyma, praktycznie nie ma smaku ani zapachu. Mankament taki sam jak u kuzyna spod nr. 2 ;)

4. Revyn Vecko
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co to za wynalazek i skąd go mam, aczkolwiek sugerując się nazwą zgaduję że może być to dodatek do gazety wyhaczony przez moją mamę niemieszkającą w Polsce :) Ale do rzeczy: mój imprezowy kompan! Długo się trzyma, dobrze napigmentowany z dużą ilością świecących drobinek :) Trochę śmierdzi :-p 

czwartek, 13 października 2011

Co mnie kręci, co mnie podnieca...

... a mianowicie - herbata. Tak, tak, tak, nie wiem czy jest jakiś fetysz z tym związany, ale śmiało można zaryzykować tezę - jestem herbacianym zboczeńcem ;-) 
Ale niesamowicie wybrednym. Gustuję głównie w zielonych. Moją ambrozją w szczególności jest ta oto:

 BioActive herbata zielona z pigwą.

W dzieciństwie mój dziadzio dysponował jednym krzaczkiem owego magicznego owocka i nie bardzo wiem jak, ale "marynował" go pokrojonego w plasterki i zalanego słodkim syropem. I było to najpyszniejsze lekarstwo, dodawane do herbaty jak cytryna. I było tak bajeczne, iż dostępne tylko pod wydział ;) ( nie, moje dzieciństwo nie przypadało na czasy komuny. Prawie ;)


Tak wygląda omawiana herbata. Nie będę się wymądrzała na temat jej cudownych właściwości, bo nie bardzo mnie one obchodzą. Ignorantka ;-) a tak serio, serio to jest ona tak pyszna iż pochłaniam jej kilka baniaczków dziennie. Ale spokojnie, nie owocuje to częstymi wizytami w ubikatorze ;)
I focio- focio mojego baniaczka, czyli kubka:


Zakupiony w sklepie INDISKA w Sztokholmie za 79sek, czyli ok. 36zł. Ręcznie zdobiony, o pojemności ponad pół litra... Duża dziewczynka musi być podlewana dużą ilością herbatki. Amen.

PP - czyli polowanie w PEPCO.

Ostatnio na którymś z kanałów YT dowiedziałam się o tym, iż w sieci sklepów PEPCO dostępne są kosmetyki. Niewiele myśląc pobiegłam do tego w moim mieście i ku mojemu zdziwieniu były te, z kategorii "makijaż". Wybór nie był zbyt powalający, ale ceny owszem. Skusiłam się na zestaw tusz+cienie w kredce.

 
Tusz:
MEYBELLINE LASH STILETTO
Brownish Black ( na rzęsach normalnie czarny )
Cienie w kredce:
MEYBELLINE COLOR STILETTO
Gold aura

Zapakowane razem - cena 14.99zł :-o

Tuszu używam od ponad tygodnia codziennie i muszę powiedzieć, że spisuje się nieźle ( jak większość nowych i świeżych tuszy ;). Dobrze się nakłada, bez problemu 3 warstwy. Rzęsy się nie kleją, nie kruszy się, ładnie pogrubia i wydłuża. Zmywa się bez problemu nawet ciepłą wodą. Szczota gabarytów porządnych, gęsta i zwężająca się na końcu. I za te pieniądze - cudo.
Co do cieni w kredce; do wyboru był kolor szampana ( któryż zakupiłam ) i coś, co mogę określić jako bury ;-) Osobiście nigdy nie miałam cieni w takiej postaci więc nie mogę porównywać do innych. Ale "wkład" jest bardzo mięciutki, dosyć gruby a cienie w konsystencji jedwabiste. Kolor mieniący i co ciekawe - są wodoodporne ( jak znalazł na jesienne deszcze ). Cieni nie miałam okazji użytkować jeszcze, ale wodoodporność odkryłam testując kolor na grzbiecie dłoni, po czym wzięłam się beztrosko za mycie garów. A kolor został a co więcej, paluchem nie da rady go zetrzeć.

Tak więc dziewoje - robimy szturm na PEPCO! W asortymencie mają szminki, błyszczyki, lakiery, kredki do oczu i ust, podkłady, pudry i bronzery.
 Aczkolwiek wiem, że nie każdy sklep tej sieci ma kosmetyki.








Pierwszy raz ;-)

Witam serdecznie!
Zainspirowana kilkoma kanałami na YouTube ogarnęła mnie ogromna ochota stworzenia takowego. Jednak po wielu przemyśleniach doszłam do wniosku, że najpierw spróbuję swoich sił tutaj.
Założenie jest takie, iż będzie to kobiecy blog o wszystkim co się z ową kobiecością wiąże - kosmetyki, szmatki, gary i inne duperelki :)

Główną winę za moje bloggowanie ponosi YouTubowa Nieesia25 oraz kilka innych dziewczyn.
 Ale dosyć pitolenia, pora zaczynać!
Enjoy!

I troszkę moich klimatów: